Wikipedia
Wydaje mi się najuczciwszym projektem poznawczym człowieka. Przypomina
wprost , że cała wiedza o świecie pochodzi z jego głowy, jak Atena z
boskiej głowy. Ludzie wnoszą do Wikipedii wszystko, co sami wiedzą.
Jeżeli projekt się uda, to encyklopedia, która wciąż powstaje, będzie
największym cudem świata. Znajdzie się w niej wszystko, co wiemy,
każda rzecz, definicja, wydarzenie, problem, którym zajął się nasz
mózg; będziemy cytować źródła i podawać linki. W ten sposób zaczniemy
dziergać swoją wersję świata, otulać kulę ziemską naszą własną
opowieścią. Umieścimy w niej wszystko. Bierzmy się do roboty! Niech
każdy napisze choć jedno zdanie o tym, na czym zna się najlepiej.
Pod tym mógłbym się sam podpisać, aczkolwiek na pewno nie umiałbym tego tak ładnie ująć...
I dalej:
Czasami jednak wątpię, czy to się uda. Bo przecież może tam być tylko
to, co potrafimy wypowiedzieć, na co istnieją słowa. W tym sensie taka
encyklopedia nie będzie zawierać wszystkiego.
Czyż to nie brzmi jak manifest skrajnego inkluzjonisty ? :-) A co ze
zdjęciami? :-)
I brnie w swoim inklujonizmie jeszcze dalej, w kierunku czegoś co mnie się zaczyna kojarzyć z filozofią Zen:
Powinien więc dla równowagi istnieć jakiś inny zbiór wiedzy - to,
czego nie wiemy, spodnia - lewa strona, podszewka, nie do ujęcia
żadnym spisem treści, taka, której nie poradzi żadna wyszukarka; przez
jej ogrom nie stąpa się bowiem po słowach, lecz stawia się stopy
między słowami, w przepastne otchłanie między pojęciami. Za każdym
razem noga obsuwa się i spadamy .
Wydaje się, że jedynym możliwym ruchem jest ruch wgłąb.
Materia i antymateria.
Informacja i antyinformacja.
Na mój mały rozumek to już za wiele, choć jestem zasadniczo umiarkowanym delecjonistycznym inkluzjonistą, wrogiem monoteletyzmu, zwłaszcza w odniesieniu do zjawiska tzw. szybkich palców i gryzienia nowicjuszy. O nonsensopedię chyba Autorce jednak nie chodziło, bo to grzęźnięcie między słowami ma być jak najbardziej na poważnie. Aż prosi się ją w związku z tym skierować do POEWiki, ale jako, że to nasza konkurencja, nie będę tego czynił.
Niewątpliwie jednak Pani Oldze Tokarczuk należą się duże podziękowania za bezinteresowne promowanie Wikipedii w swojej najnowszej powieści. Można ją kupić np: tutaj: :-)
3 komentarze:
A nie wiesz, czy Olga Tokarczuk edytowała/edytuje Wikipedię? Założę się, że nie. Naczytała się pewnie wikipropagandy i na tej podstawie napisała, co napisała. Gdyby próbowała zostać wikipedystką i poznała lepiej Wikipedię "w praktyce" (a nie tylko w teorii), to założę się, że nie miałaby o niej zbyt pochlebnej opinii.
Szkoda, że pewne informacje są podawane wybiórczo, bez uwzględnienia całej prawdy.
Inseminacja dotyczy również ludzi, co jest pominięte w vikipedii, czyżby się źle kojarzyła. Może warto pisać prawdę, chociaż czasami to przeszkadza, a nie przyklaskiwać. Nauka zawsze była wyzwolona z polityki. W końcu za prawdę ginęli na stosie, a jednak głosili nadal prawdę.
Prześlij komentarz